- Przecież mówię, wyrocznia wysłała nas do anime… Które
nie jest transmitowane w telewizji.- Dodałam widząc podnieconą bordowo-włosom
Ewę, która miała teraz jasne fioletowe oczy. Sara z drugiej strony miała włosy
związane w wysoki koński ogon, a z niego stworzony francuski warkocz. Jej włosy
sięgały jej do tyłka, nie zmieniły co prawda swej brązowej barwy, ale oczy
miała teraz piwne. Moje jasne blond włosy były ciemniejsze coś z rodzaju
płynnego złota z jasnymi pasemkami, sięgały mi trochę za łopatki i o dziwo
miałam je rozpuszczone. Oczy przybrały błękitną barwę, a moja cera w ogóle się
nie zmieniła, jednak byłam prawie pewna, że wszystkie urosłyśmy o kilka
centymetrów. Spojrzałam na moje przyjaciółki. Ubranie Sarah zmieniło się z
letniego i turystycznego na cóż bardziej … kolorystycznie podobne do jej
syreny. Nosiła białą kamizelkę na fioletową bluzkę z długim rękawem, a do tego
czarne spodnie i tego samego koloru tenisówki z białymi sznurowadłami. W jej
włosach za to pojawiło się kilka spinek z muszelkami Ewa z drugiej strony miała
na sobie apaszkę w gepardzie cętki, białą tunikę z długim rękawem i namalowanym
lwem. Ciemne jeansowe spodnie i granatowe trampki zdobiły jej dolny pas. Na
lewym nadgarstku miała z pięć złotych bransoletek z nie wiadomo jakiego powodu,
ale przemilczałam jej akcesoria. Kiedy spojrzałam na siebie prawie ze skóry
wyskoczyłam. Czerwony żakiet pod spodem miałam czarna koszulę z kołnierzem i
krótkim rękawem ciemne jeansowe rurki i czarne balerinki. Na palcu wskazującym
u prawej ręki na szczęście miałam wciąż swój pierścionek z małym szafirkiem.
Razem z dziewczynami usiadłyśmy pod drzewem.
Nie było mi wygodnie ponieważ coś z lewej strony wbijało mi się w nogę, kiedy
sięgnęłam po niby patyk krzyknęłam wstając gwałtownie. Do pasa miałam
doczepiony miecz i to nie taki japoński lub taki jakiego używali rycerze w
Polce za czasów królów, nie... to była szpada! Wyciągnęłam ją z pochwy chcąc ją
dokładniej obejrzeć. Była dość cienka, w miarę prosta, ostra i długa jak na tego typu miecz. Rękojeść miała w czerwonym kolorze. Szczerze jak na dziewczynę, która
nigdy nie miała miecza w ręce ten był dość lekki i wydawało mi się, że wiem jak
mam nim walczyć. Bruk i Wars spojrzały na mnie po czym na siebie. Przy boku
Sarah pojawił się niebieski bicz zakończony małym harpunem. Przyglądała mu się
uważnie, wiedziałam, że jest tym narzędziem zafascynowana, jednak bałam się o
własne życie. Ewa miała na obu dłoniach rękawice bez palców w pomarańczowej
jasnej barwie. Niby nic ciekawego na pierwszy rzut oka, ale gdy machnęła nimi w
powietrzu byłabym pewna, że widziałam żelazne pazury wychodzące mniej więcej z
miejsca, gdzie są te małe kostki, gdy zginamy rękę w pięść.
- Jak my niby mamy walczyć czymś co widzimy na pierwszy
raz na oczy?!- Krzyknęłam nagle przerażona, że najpierw my siebie pozabijamy
niż naszego przeciwnika.
- Eh Meg? Nie uważasz, że to nasz najmniejszy problem?-
Spytała szatynka składając bicz i z powrotem przypinając go do pasa.
-Masz rację…Gdzie
mamy mieszkać?! Skąd weźmiemy pieniądze??- Na wpół krzyczałam na wpół
panikowałam. Wars i Bruk spojrzały na mnie z lekkim szokiem, że one na to nawet
nie wpadły. Dla nich to ta sytuacja była zbyt dziwna żeby troszczyć się o takie
szczegóły =_=.
- Właściwie to nie myślałam o tym.- Przyznała ledwo
słyszalnie piwnooka, ale fioletooka ją zagłuszyła i to chyba na jej szczęście.
- A skąd w anime biorą pieniądze??- Spytała tępo Ewa
obserwując jak nasze duchy w kształcie kulek latają nad naszymi głowami i
chichoczą.
- Do kasyna!!- Krzyknęła Sara łapiąc nas za ręce i
ciągnąc ze stromego zbocza. Oczywiście potknęła się o rozwiązane sznurowadła i
poleciała do przodu ciągnąc za sobą resztę. Z naszym szczęściem wpadłyśmy na
zespół Rio powalając wszystkich członków.
- Co to było??- Mruknął jeden z mężczyzn.
- Co robicie na terenie Beznadziejnych?!- Krzyknął Rio
układając swoje włosy w międzyczasie.
- Jak to co? Współczujemy wam nazwy.- Odpowiedź bordowłosej
sprawiła, że znów upadłam na ziemie.
-Nie potrafimy walczyć, nic nie wiemy o tym świecie i
takie teksty walisz??!!- Pisnęłam próbując odciągnąć przyjaciółkę od tych
idiotów.
- Ewa jak możesz obrażać Elvisa Presleya!! To gwiazda,
choć dałabym głowę, że w telewizji był przystojniejszy.-Upominała ją szatynka.
Czy tylko ja mam nieodwracalną chęć ucieczki? Moje kumpele właśnie wyśmiewają
głupich ludzi, których jest zdecydowanie za dużo. Nagle wokół nas zebrała się
gęsta mgła.
- Sakura! Jedność!- Krzyknęłam spanikowana kiedy czarny stwór
wyłonił się zza bandy Rio, która po chwili była całkowicie zasłonięta mgłą.
Czułam się jakbym była w jakiejś kuli, tylko ja i ta istota o białej jak mleko
cerze, niebieskie usta i krwisto czerwone oczy. Był dość wysoki coś koło metr
dziewięćdziesiąt ubrany w czarną skórzaną kurtkę, czarną bluzkę z czerwonym
napisem „ Krew jest mym żywiołem”, czarne rurki, a ciemno granatowy miecz przypięty
do jego pasa był otoczony ciemno fioletową aurą. Srebrne włosy luźno
układały się na jego głowie dodając łagodnego efektu do jego mrocznej postaci.
- Jestem Zeref, a ty musisz się jeszcze wiele nauczyć
siostro.- Powiedział z bezlitosnym wyrazem twarzy po czym zniknął jakby w ogóle
go nie było. Nie czułam przed nim jakiegoś wielkiego strachu, a czarna postać
wyłaniająca się z wściekłego tłumu mężczyzn podczas kłótni gdzie nie mamy szans
jest dość zastraszająca.
- Ula! Znaczy Megami jak to zrobiłaś?- Spytała się mnie
brunetka odrywając się od argumentacji z Rio na temat Presleya. Spojrzałam na
nią zszokowana… Oni nie widzieli go, nie słyszeli, więc… Pewnie chodzi jej o tą
akcję z Sakurą.
- Tak jakoś wyszło.- Powiedziałam drapiąc się lekko z
nerwowym uśmiechem po lewym ramieniu.
- Czym ty jesteś?- Spytał jeden z gangu motocyklistów
wskazując na mnie z dziwnego powodu.
- Twoim koszmarem.- Odpowiedziała fioletowooka w fuzji ze
swoim duchem. Nie wiedziałam kiedy, ale jednym atakiem posłała całą bandę na
ziemię.
- Spadamy.- Rzuciłam się do wyjścia z tego cmentarza, ale
jakaś grupa mariachi( czy jak to się tam pisze) zagrodziła nam drogę.
- Do diabła!- Krzyknęłam wiedząc, że ten szaman używa
kukiełek do walki, niestety w odcinkach pojawił się w drugiej połowie, a my tu
początkujące i to bez pojęcia jak się używa naszych broni!
- Trzęsienie ziemi!- Krzyknęła Wars uderzając stopą o
ziemię wysyłając trzy kukły na pewną zagładę.
- Tsunami!- Bruk rozłożyła ręce wysyłając ogromne pokłady
wody w stronę czwartego szamana, który zniknął w kłębach dymu mrucząc, że
jeszcze się spotkamy. Rozstałyśmy się z duchami i rozważyłyśmy dalsze
poszukiwania kasyna, kiedy nagle poczułam ogromny ból głowy od wróciłam się w
pól przytomna obserwując jak jakiś grubas trzyma Sarę, a jacyś dwaj chudzielcy
Ewę. Krzyczały moje imię, ale ja zatoczyłam się jak pijana chcąc znaleźć na
czymś oparcie po czym zrobiła mi czarno przed oczami i zaczęłam spadać o dziwo
nie pamiętam, żebym miała twarde lądowanie. Ostanie co pamiętam to dźwięk bójki
i nie zrozumiałe nawoływania moich towarzyszek. Na koniec jakiś głos nalężący
do nastolatka mówiący, że mam spać i moje połączenie ze światem się urwało.
Obudziła mnie
kłótnia, dwa głosy rozpoznałam od razu, ale trzeci był jakiś nowy, a
jednocześnie znajomy. Otworzyłam oczy próbując dostosować się do jasności jaka
panowała w… salonie. Powoli usiadłam i obserwowałam jak dwie „wróżki” kłócą się
z siedemnastoletnią Jun Tao, o to, który fason do sypialni jest lepszy.
- Trupa byście obudziły.- Powiedziałam chłodno marudząc
pod nosem na mój ból głowy.
- Dobrze widzieć, że żyjesz.- Powiedział nikt inny jak…
Len????????
- Ja, ja…. Czy to normalne?- Wskazałam na niego z szokiem
wypisanym na twarzy. Podniósł zdziwiony obie brwi i skrzyżował ramiona na
wysokości klatki piersiowej.
- Nie wysilaj się. Mocno oberwałaś w głowę, jestem
zdziwiony, że przez dłuższy czas kontaktowałaś ze światem.- Usiadł na fotelu i
w pełni ignorował mój głupi wyraz twarzy.
- Jak się tu dostałyście? Nie jesteście stąd.- Zamarłam
na swoim miejscu, a moje kumpele zaczęły śmiać się nerwowo.
- Nie uwierzysz jak ci powiemy.- Przemówiła Sakura
unosząc się obok mnie próbując ukryć rozbawienie na swojej twarzy.
- Znalazłam twoje okulary.- Dodała podając mi do ręki
moje kochane gogle.
- Nareszcie jesteście wyraźni, a co do odpowiedzi….
Jesteśmy z innego wymiaru.- Zielonowłosa zemdlała, a złotookiemu szczęka opadła
do ziemi. No teraz to mam tłumaczenia, a tłumaczenia. Jak ten świat mnie kocha
=_=”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz