Nie rozumiałam, jak się znalazłyśmy w tym miejscu, ani po co, ale wiedziałam jedno. Nasza przygoda dopiero miała się zacząć. Liliana trudno było mi ją opisać z charakteru, ale jednym słowem mogę powiedzieć dziwna to za łagodne określenie dla tej wariatki.
- Nie obrażę się. Jestem brana za wariatkę przez każdego kogo spotkam.- Uśmiechnęła się szeroko. Podniosłam obie brwi w zdziwieniu Czy ona mi w myślach czyta?
- Nie do końca. Po prostu je słyszę. Czasem nie odróżniam czy mówisz czy też nie, ale w walce przy naszym pierwszym spotkaniu nie słyszałam waszych myśli. Nawet jak się skupiłam, żeby wniknąć tobie lub tej pokrace do głowy nie dało się. Dlaczego?- Spytała lekko zirytowana, że nie mogła pojąć czegoś, czego ja tym bardziej nie wiedziałam. Wbrew pozorom moje moce umysłu ograniczają się do telekinezy, którą mamy wszystkie!
- Nie wiem. Lenny potrafi czytać i przenikać do czyiś głów. Anna mówi, że jego zapora myślowa jest niezwykle silna i nawet ona nie może wniknąć w jego wspomnienia.... Jakby się nad tym zastanowić, mówiła, że moja zapora jest równie silna... Może Len chroni moją pamięć przed innymi całkiem nieświadomie?- Zaproponowałam nie zauważając dokuczliwego uśmieszku zielonookiej.
- Lubisz tego kota prawda?- Spytała chichocząc, kiedy zauważyła moje zabarwione policzki.
- To mój przyjaciel.- Odparłam defensywnie, na co wszystkie moje przyjaciółki łącznie z duchami wybuchły głośnym śmiechem.
- Oczywiście. Bo przyjaciel jest taki ochronny i zaborczy.- Przytaknęła Sakura wyraźnie drwiąc ze mnie. Prychnęłam przyspieszając kroku, aby ukryć swoje zakłopotanie. Szamanki chichocząc również przyśpieszyły. Ewa i Sarah narzuciły mi ręce na ramiona uśmiechając się szeroko. Przede mną truchtała Lili z ogromnym uśmiechem.
- Ścigajmy się!- Krzyknęła nagle czarodziejka ognia przygotowując się do startu.
- Gotowe?!- Krzyknęła Ally również przygotowując się do wyścigu. Byłam naprawdę podniecona. Czułam jak energia we mnie buzowała i czekała aż ja zwolnię.
- Do tamtego drzewa dziewczyny, żadnych przepychanek, gryzienia, warczenia, używacie magii do przemieszczania się. Jasne? Dobrze teraz.... START!!!- Wrzasnęła Ariel, kiedy moja nowa znajoma i ja byłyśmy na prowadzeniu. Wiatr we włosach, świeże powietrze, płaska powierzchnia, wysokie trawy, zapach natury. To wszystko ogarniało moje wszystkie zmysły. Czułam wolność i magię, która wypełniała mnie po brzegi.
- Wietrze północy daj mi skrzydła!- Krzyknęłam i za nim ktokolwiek zrozumiał, o co mi chodzi białe skrzydła wyrosły mi z pleców i pozostawiając moje koleżanki w tyle leciałam nie mogąc nacieszyć się tym uczuciem beztroski. Żadnych zmartwień, tylko ja i magia.
- Nie zawieszaj się kicia! Ułatwiasz mi zwycięzco!- Krzyknęła Liliana machając swymi czerwonymi skrzydłami, ale tak jak moje przypominały skrzydła anioła pokryte piórami, tak jej były niczym skrzydła smoka. Potężne i piękne zakończone szponami. Jej włosy wydawały się płonąć, ale zachowały swoją brązową barwę.
- A kogo to obchodzi?! Grunt, że wymiatam!- Krzyknęła szatynka wzbijając się w górę i nim się obejrzałam fioletooka gnała za nią.
- Pokonam was wy samolubne i zapominalskie bachory!- Śmiała się szatynka wzbijając się podobnie jak my wysoko w powietrze.
Uśmiechnęłam się przebiegle. W końcu niebo i powietrze to moja działka i nikt mnie nie pokona. Z okrzykiem radości zatrzepotałam mocniej skrzydłami wylatując na sam przód i zatrzymując się na chwilę na chmurze. Spojrzałam na dół, a radość, która mnie ogarnęła raptownie mnie opuściła. Wyspa na której byłyśmy wydawała się jako jedyna całkowicie opuszczona i nie naturalnie pusta. Jakby czekała, aby ktoś ją osiedlił. Dalej znajdowała się podobna wyspa, ale lewitowała wyżej i była otoczona przez chmury. Niżej od opustoszałej wyspy lewitowała platforma pokryta prawie całkowicie wodą lub bagiennymi terenami. Nieco dalej była wyspa otoczona przez czarne chmury, widziałam nieliczne błyski świadczące, że to były chmury burzowe. Wyżej znajdowała się wyspa pokryta ogniem, plujące wulkany, skały, skały i więcej skał. Czemu ktoś stworzył takie wyspy?
- Straszne.- Przemówiła Ewa patrząc jak wszystkie te unoszące się oddzielne światy w pewien sposób łączą się, a jednocześnie bije od nich taką pustką, że to aż żal na nie patrzeć.
- Dziewczyny... Czy wy też zauważyłyście, że Sakura gdzieś zniknęła?- Spytałam odczuwając w pewnym stopniu ulgę, ale zaraz się skarciłam i wyrzuty sumienia stawały się nie do zniesienia.
- Ach bywa, teraz patrz tu jest jakiś papierek.- Zielonooka podfrunęła do złotego "papierka" i zaczęła czytać to co zapewne ktoś nam wysłał. Swoją drogą ten pergamin wydawał się dość nowoczesny co jest absolutną bzdurą bo niby skąd ktoś wziąłby taki rodzaj papieru?
Witam młode czarodziejki.
Mam nadzieje, że podoba się wam świat, który w ciągu dwóch miesięcy musicie odbudować. To wasza misja podobnie jak moja. Jestem czarodziejką elektryczności i moja praca już się zaczęła. Krain jak te jest tu więcej, około dwudziestu sześciu. Macie dwa miesiące, później wyruszymy w podróż, aby pokonać potwora, który zabił naszych ludzi. Wiem, że teraz wydaje się wam to dziwne, ale każda z was posiada element, który pokaże jej zamek. W nim znajdziecie klucze do skarbca i swoje bronie, które pomogą wam przywrócić wasze ziemie do życia. Na razie wiem tyle, ale proszę pośpieszcie się, czas nam ucieka.
Z poszanowaniem Emma Clavel
- Czy to jakaś Hiszpanka?!- Zdenerwowała się szamanka posiadająca ducha wilka.
- Raczej Francuska i z tego co piszę to uważam, że powinnyśmy robić co radzi.- Powiedziała bordowłosa patrząc na nas poważnie. Przytaknęłam jej i spojrzałam na pozostała dwójkę, które będą wymagały bardziej radykalnych metod.
- Musimy się rozdzielić.- Jęknęła ognista czarodziejka, na co reszta z nas zachichotała lekko, ale również posmutniałyśmy. Pół dnia dopiero spędziłyśmy razem i nie chciałam się z nimi rozstawać.
- Macie, jeśli coś się stanie wykorzystajcie swoje moce na tych bransoletkach. Wtedy reszta z nas ruszy jej na pomoc.- Powiedziała chłodno Bruk starając się za wszelką cenę panować nad swoim głosem.
- To genialne! Teraz jedna za wszystkie wszystkie za jedną!- Krzyknęła Liliana kładąc rękę przed siebie.
- Potwierdzam!- Uśmiechałam się delikatnie kładąc swoja dłoń na jej.
- Jak muszkotierki!- Pisnęła Sarah, ale zignorowałyśmy jej zły język. Ja rozumiem, że ma dysgrafię, ale błagam nawet mówić nie potrafi?
- Na trzy!- Zażądała wesoło Ewa kładąc jako ostatnia dłoń na nasze.
- Jedna za wszystkie i wszystkie za jedną!- Krzyknęłyśmy razem i z uśmiechami poleciałyśmy na wyspy, które nas wołały. Dziwne, ale nic nie poradzę, że jakaś garstka ziemi do mnie mówiła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz